piątek, 22 lutego 2013

Długo nas tu nie było. No cóż, różne zajęcia i sprawy trzymały nas z daleka od bloga. W międzyczasie moje słoneczko skończyło 3 latka i stała się dorosłą i bardzo zrównoważoną psią suczką. Nadal sztuczkujemy i wymyślamy nowe zadania. Teraz zastanawiam się, że moja Zoyka mogłaby zostać mamusią. Szczeniaczki - 8 czarno-białych kuleczek - mniam. Ta myśl mnie nie opuszcza. No cóż plany planami a rzeczywistość... No to zobaczymy. A poniżej Zoya z ukochanym misiem.

piątek, 14 października 2011

Mam 2 latka

Dzisiaj moje Sloneczko skończyło 2 latka. Dużo się przez ten czas działo, a będzie jeszcze więcej. 
Wszystkiego najlepszego malutka z okazji urodzin.

niedziela, 25 września 2011

Spacerek


Śliczna jesienna pogoda, aż szkoda by było nie pójść na spacerek. Wybrałyśmy się do parku, niech Zojka trochę ludzi poogląda i taka dzika nie będzie. W parku były patyczki, pasienie patyczków i obgryzanie patyczków, no i wredna pańcia nie pozwoliła wleźć do bagnistego jeziorka. Za to na koniec spotkałyśmy wiewiórkę, Zojka była niezdrowo nią zainteresowana, co ciekawe nie ruszają ja ani gołębie, ani wrony, za to wiewiórka to jeszcze lepsze niż kot. Zoja stała i wślepiała się z oniemiałą wiewiórkę, a potem ... wiewiórka zniknęła :-) dla wtajemniczonych schowała się za drzewo i wiewiórczym zwyczajem wspięła się na pień okrążając drzewo, ale dla Zojki po prostu zniknęła.

niedziela, 18 września 2011

Klubówka

Dzisiaj byliśmy na wystawie, pierwszej naszej wystawie klubowej. Było nawet miło, chociaż organizacja trochę szwankowała. Te tłumy psów, a borderów tylu to dawno w jednym miejscu nie widziałam.
Zoja spisała się bardzo ładnie, oprócz kilku podskoków podczas biegania. Nasza ocena to doskonała, a najbardziej mnie rozbawił opis: "w dniu dzisiejszym pozbawiona sierści". Na Polski tłumacząc to Zojka wygląda jak wyliniała szczotka i to widać. Mam nadzieję że nikt mnie nie posądził o ogolenie bordera przed wystawą.
Minusem jest to, że mój nadworny fotograf odmówił współpracy i nie mam żadnych zdjęć oprócz jednego w dodatku kiepskiego.

sobota, 10 września 2011

Czujemy jesień

W zasadzie trudno teraz o czymś pisać, idzie jesień i jakoś to przygnębiło i mnie, i Zojkę, więc brak nam chęci na nowe szaleństwa. Powoli zaczynam myśleć o drugim borderku w moim domu. Jeden to zdecydowanie za mało, jak piszą na forum to zdecydowanie objawy borderliozy. Zdecydowałam, że drugim borderkiem ma być piesek, najchętniej gdyby był w kolorze red-white, ale w sumie każdy kolorek dozwolony. Niektórzy nie chcą mieć psa, wolą suczki za względu na charakter, ale mi wydaje się że to przesada, w końcu kiedyś miałam psy i oprócz jednego, który zamierzał ludzi zjadać żywcem przez kaganiec to nie było nigdy z nimi problemów. No więc dlatego ma być piesek, czyli więcej futerka do głaskania, a dla Zojki towarzystwo w szaleństwach.

niedziela, 4 września 2011

Przychodzimy

Dzisiaj ostatni dzień naszego kursu z nauki przychodzenia. Cieszę się, że dzięki instruktorom udało się nam się "odblokować" Zojaczka i teraz to psi wzór  w przywołaniu (nawet od kotów).
Wczoraj Zoja była na grillowej imprezie. To taki dla niej sprawdzian z umiejętności zachowania się w towarzystwie większej ilości ludzi i dzieci. Jak zwykle mój geniuszek doskonale wiedział jak się zachowywać. Radośnie biegała z dziećmi, ale bardziej im towarzyszyła niż ganiała, a co najważniejsze, nie pasła ich. Nie kradła z grilla, tylko trochę żebrała przy stole, ale to w granicach przyzwoitości, bo kto by się oparł takim zapachom. Po raz kolejny zdała próbę na psa towarzyszącego, tylko szkoda, że taka instytucja nie istnieje w Polsce.

sobota, 27 sierpnia 2011

Wodny potwór

Dzisiaj mieliśmy fajny spacerek w otoczeniu innych borderków. Niestety Zojka swoim urokiem osobistym oczarowała i skłóciła obydwu braci, Pirata i Ariela. Potem zgodnie ze swoim zwyczajem przebywała w wodzie.
A w związku ze spacerkiem chciałam wydać oficjalne oświadczenie ;)
Chciałam Was poinformować, że ten mokry i nierozgarnięty wodny szczur, który pływał w fontannie na niebieskiej lince, który jest przypadkowo moim boderem o imieniu Zojka, w wolnych od pływania chwilach i w pewnej odległości od wody jednak wykazuje pewne oznaki inteligencji, słucha się pańci, umie kilka fajnych sztuczek i jest naprawdę fajnym i miłym psem. Niestety w obecności wody w większym stężeniu niż mała kałuża zmienia się jak Dr.Jekyll w wodnego potwora, który nie słucha nikogo poza osobami trzymającymi w ręku kawałek drzewa zwany gałęzią lub w języku potocznym patyczkiem. Takie osoby mają na wodnym potworem pełną władzę do czasu kiedy ulegną słodkiemu spojrzeniu mokrej mordki i rzucą mu patyczek.



piątek, 26 sierpnia 2011

Małe zmartwienia

Mamy chore oczko. Już od kilku dni sunia macha łapka kolo oka a od wczoraj pokazała się w nim brzydka wydzielina. Było już późno, do weta za późno. Postanowiłam spróbować na psie starego "babcinego" sposobu leczenia zapalenia spojówek za pomocą mocnej esencji herbacianej.
Teraz jest już po 2 płukaniu oczka i chyba jest lepiej, wydzieliny jest mniej, a śluzówka oka jakby mniej czerwona. Zoja płukanie znosi bardzo dzielnie zerkając na położony na stole plasterek szyneczki w nagrodę za stres leczenia oczka.
A tu jedna z głupich póz jakie Zojak przybiera przy zabawie.


niedziela, 21 sierpnia 2011

To już tydzień

Od ostatniego posta minął tydzień, nic szczególnego się nie wydarzylo w tym czasie.
Mamy regresję ćwiczeniową, kto miał to wie jakie to frustrujące, kiedy pies "zapomina" wszystko o stoi z dziwną, pytającą miną co ty ode mnie właściwie chcesz.
Zastanawiam się czy to efekt dorastania, za lada chwilkę Zojce stuknie 2 latka, ale zaczęła mi ponownie paść samochody. To dowód na to jak bardzo trzeba mieć uwagę skierowaną na psa, nie można tak po prostu iść, nie patrząć co wyprawia pies. 
Gdyby Zoja była bez smyczy to jak nic wpadłaby pod samochód. A już taka byłam dumna, bo pół roku minęło kiedy samochody ja przestały interesować jako obiekt pasienia i można było spokojnie iść wzdłuż ulicy. No trudno, poradziliśmy sobie wtedy, teraz tez damy radę.
Trochę tylko jest to niepokojące podczas uczenia przywolania.
Za to mam nowe umiejętności zamykania i otwierania drzwi.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Spotkanie borderowe

Dzisiaj byłyśmy na spotkaniu borderowym. Zoja zachowała się bardzo porządnie. Przede wszystkim ładnie się pilnowała pomimo szaleńczych gonitw jakie urządzała wataha 6 borderów. Tylko 2 razy znikła mi w krzakach, ale wróciła na gwizdek. 
Najpierw chodziliśmy wokoło jeziorka, Zojkę przezornie zapięlam na linkę, ale to nic nie pomogło i po jakiś 10 minutach siedziała zachwucona w wodzie. Potem przez najbliższą godzine nie można jej było wyciągnąć z jeziorka. Nawet (!!!) kilka razy przyniosla mi wylowiony patyk i połozyła na brzegu, żeby tylko rzucić go jej z powrotem jako aport do wody. To ogromne postęp, poniewaz zwykle patyków i piłek bez sznurka nie oddaje wcale.
Później poszliśmy na łąkę i wtedy Zoja zobaczyła różowe frisbee Arki...
(jak ja nie cierpię różowego )
i nakręciła się na talerzyk, tak że pilnowała go w nadziei, że ktoś się zlituje nad biednym psem i rzuci mu to frisbee.

                                         Pilnowanie talerzyka:
Pływanie za patykiem:                                     





poniedziałek, 8 sierpnia 2011

I kolejny sukces za nami

Źle robimy, ;-)
Zamiast uczyć się przywołania zaczęłam klikać wkładanie i wyjmowanie przedmiotów z pudełka. 
Zabawa była świetna, Zoja błyskawicznie załapała za co dostaje nagrodę i tak się nakręciła że każde wyjęcie chusteczek z pudelka uwieńczał donośmy szczek.