sobota, 27 sierpnia 2011

Wodny potwór

Dzisiaj mieliśmy fajny spacerek w otoczeniu innych borderków. Niestety Zojka swoim urokiem osobistym oczarowała i skłóciła obydwu braci, Pirata i Ariela. Potem zgodnie ze swoim zwyczajem przebywała w wodzie.
A w związku ze spacerkiem chciałam wydać oficjalne oświadczenie ;)
Chciałam Was poinformować, że ten mokry i nierozgarnięty wodny szczur, który pływał w fontannie na niebieskiej lince, który jest przypadkowo moim boderem o imieniu Zojka, w wolnych od pływania chwilach i w pewnej odległości od wody jednak wykazuje pewne oznaki inteligencji, słucha się pańci, umie kilka fajnych sztuczek i jest naprawdę fajnym i miłym psem. Niestety w obecności wody w większym stężeniu niż mała kałuża zmienia się jak Dr.Jekyll w wodnego potwora, który nie słucha nikogo poza osobami trzymającymi w ręku kawałek drzewa zwany gałęzią lub w języku potocznym patyczkiem. Takie osoby mają na wodnym potworem pełną władzę do czasu kiedy ulegną słodkiemu spojrzeniu mokrej mordki i rzucą mu patyczek.



piątek, 26 sierpnia 2011

Małe zmartwienia

Mamy chore oczko. Już od kilku dni sunia macha łapka kolo oka a od wczoraj pokazała się w nim brzydka wydzielina. Było już późno, do weta za późno. Postanowiłam spróbować na psie starego "babcinego" sposobu leczenia zapalenia spojówek za pomocą mocnej esencji herbacianej.
Teraz jest już po 2 płukaniu oczka i chyba jest lepiej, wydzieliny jest mniej, a śluzówka oka jakby mniej czerwona. Zoja płukanie znosi bardzo dzielnie zerkając na położony na stole plasterek szyneczki w nagrodę za stres leczenia oczka.
A tu jedna z głupich póz jakie Zojak przybiera przy zabawie.


niedziela, 21 sierpnia 2011

To już tydzień

Od ostatniego posta minął tydzień, nic szczególnego się nie wydarzylo w tym czasie.
Mamy regresję ćwiczeniową, kto miał to wie jakie to frustrujące, kiedy pies "zapomina" wszystko o stoi z dziwną, pytającą miną co ty ode mnie właściwie chcesz.
Zastanawiam się czy to efekt dorastania, za lada chwilkę Zojce stuknie 2 latka, ale zaczęła mi ponownie paść samochody. To dowód na to jak bardzo trzeba mieć uwagę skierowaną na psa, nie można tak po prostu iść, nie patrząć co wyprawia pies. 
Gdyby Zoja była bez smyczy to jak nic wpadłaby pod samochód. A już taka byłam dumna, bo pół roku minęło kiedy samochody ja przestały interesować jako obiekt pasienia i można było spokojnie iść wzdłuż ulicy. No trudno, poradziliśmy sobie wtedy, teraz tez damy radę.
Trochę tylko jest to niepokojące podczas uczenia przywolania.
Za to mam nowe umiejętności zamykania i otwierania drzwi.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Spotkanie borderowe

Dzisiaj byłyśmy na spotkaniu borderowym. Zoja zachowała się bardzo porządnie. Przede wszystkim ładnie się pilnowała pomimo szaleńczych gonitw jakie urządzała wataha 6 borderów. Tylko 2 razy znikła mi w krzakach, ale wróciła na gwizdek. 
Najpierw chodziliśmy wokoło jeziorka, Zojkę przezornie zapięlam na linkę, ale to nic nie pomogło i po jakiś 10 minutach siedziała zachwucona w wodzie. Potem przez najbliższą godzine nie można jej było wyciągnąć z jeziorka. Nawet (!!!) kilka razy przyniosla mi wylowiony patyk i połozyła na brzegu, żeby tylko rzucić go jej z powrotem jako aport do wody. To ogromne postęp, poniewaz zwykle patyków i piłek bez sznurka nie oddaje wcale.
Później poszliśmy na łąkę i wtedy Zoja zobaczyła różowe frisbee Arki...
(jak ja nie cierpię różowego )
i nakręciła się na talerzyk, tak że pilnowała go w nadziei, że ktoś się zlituje nad biednym psem i rzuci mu to frisbee.

                                         Pilnowanie talerzyka:
Pływanie za patykiem:                                     





poniedziałek, 8 sierpnia 2011

I kolejny sukces za nami

Źle robimy, ;-)
Zamiast uczyć się przywołania zaczęłam klikać wkładanie i wyjmowanie przedmiotów z pudełka. 
Zabawa była świetna, Zoja błyskawicznie załapała za co dostaje nagrodę i tak się nakręciła że każde wyjęcie chusteczek z pudelka uwieńczał donośmy szczek.